Listy do M.
Drodzy Mieszkańcy!
W pierwszych słowach listu omówię swoje cele, plany i zamiary.
Można powiedzieć, że jestem osobą publiczną. Z racji zawodu, który wykonuję znacie mnie zapewne, ponieważ istnieje duże prawdopodobieństwo, że się spotkaliśmy. A jeśli tak, wiecie, że do swoich obowiązków podchodzę nie tylko jak do pracy, lecz również jak do służby. Wynika to z faktu, że szukacie Państwo u mnie pomocy w bardzo trudnych, osobistych chwilach. Dlatego wykonuję swoją służbę z godnością, wielkim zaangażowaniem i empatią. To samo zaangażowanie i empatię chciałbym móc wykorzystać, służąc Państwu również jako radny. Znam aktualne problemy naszych mieszkańców i pragnąłbym się przyczynić do ich jak najszybszego rozwiązania. Jak mógłbym pomóc?
- wspierając inicjatywę budowy na terenie Marek technikum, które byłoby alternatywą dla szkół ogólnokształcących;
- walcząc o wytyczenie przejścia dla pieszych przez al. Piłsudskiego między ul. Szkolną a ul. Fabryczną;
- zabiegając o wybudowanie nowych placów zabaw dla dzieci mieszkających w kamienicach, a także tych z okolic ul. Leśnej;
- starając się poprawić byt moich sąsiadów – mieszkańców domów komunalnych, którzy od lat borykają się problemami, zdawałoby się, już nie występującymi w XXI wieku;
- dbając o bezpieczeństwo na drogach osiedlowych, położonych pomiędzy domami, daleko od głównej arterii. Ale to właśnie tutaj, na uliczkach bez sygnalizacji świetlnej i radarów, najłatwiej o brawurę, a w konsekwencji o wypadek. Trzeba zatem stworzyć więcej dobrze oznakowanych przejść dla pieszych i ograniczników;
- w odniesieniu do tych samych dróg zadbać o nowe, asfaltowe nawierzchnie, a także o chodniki, bo każdy – nieważne przy jak bardzo bocznej drodze mieszka – ma do nich prawo.
W dalszej części listu przedstawię siebie, czyli opowiem o Andrzeju Krajewskim.
Rodowity Marczanin. Żonaty, ojciec dwóch synów i sześciorga wnucząt. Fan piłki ręcznej i piłki nożnej, zapalony szachista. Przez kilka lat byłem zawodowym kierowcą – woziłem wycieczki po całej Polsce. Na początku lat 90 – tych, otworzyłem rodzinną firmę – zakład usług pogrzebowych „Charon” – najpierw tylko z żoną, a obecnie i z synami. Każdy, kto miał okazję mnie poznać, prywatnie lub w trakcie wykonywania pracy, potwierdza, że cechuje mnie ponadprzeciętna życzliwość i serdeczność wobec drugiego człowieka. Razem z żoną Ireną, o której można powiedzieć dokładnie to samo, jesteśmy właściwymi ludźmi na właściwym miejscu, bo kierujemy się nie tylko obowiązkiem, ale i empatią.
W ostatnim fragmencie listu wspomnę o 7 kwietnia – dniu ważnym dla wszystkich.
Zachęcam Państwa do głosowania! Do dokonania własnego wyboru.
Po 30 latach w służbie mieszkańców Marek można powiedzieć, że mam już tę służbę we krwi. Jednak mogę pomagać również w innych sytuacjach, nie tylko tych smutnych. Nie mam już 20 lat, ale za to spory bagaż życiowego doświadczenia i mocno rozwiniętą umiejętność dostrzegania ludzkich potrzeb. Chciałbym więc wyjść im naprzeciw. Do tego niezbędny jest Państwa głos oddany na mnie.
Jesteśmy Mieszkańcami tego samego miasta, dlatego łączą nas Marki!
Andrzej Krajewski